Serwis informacyjny mieszkańców Barlinka i okolic

 

BORNE FURNITURE Sp. z o.o.

 KWW Bernardy Lewandowskiej AKTYWNI

 BORNE FURNITURE Sp. z o.o.

 KWW Bernardy Lewandowskiej AKTYWNI


 czwartek 28 marca 2024r.   imieniny: Antoni, Jan, Krzesisław

Reklama

Gomex Krzysztof Goryński

Szkoła Kierowców EFEKT

Mariusz Kuziel - Lewica

BARLINEK W NASZYCH SERCACH - Koalicja Obywatelska

TAK dla samorządu - PIS

KOALICJA SAMORZĄDOWA OK SAMORZĄD

INICJATYWA DLA BARLINKA

A A A
Image
Nirekha - 6133 m n.p.m
Witamy serdecznie z Namche Baazar, dwuosobowa ekipa GBS Bank Nepal Expedition pozdrawia ze stolicy Szerpow w świetnych humorach:) Zaczniemy może jednak od początku, ponieważ nasza ostatnia relacja miała miejsce ponad półtora tygodnia temu.

Wprawdzie informowaliśmy krótko o sukcesie wyprawy i zdobyciu Nirekhi 13 listopada, ale teraz mamy okazję przedstawić w trochę bardziej wyczerpujący sposób wydarzenia, które miały miejsce w ciągu ostatnich dni.  

Po prawie tygodniowej infekcji, która wyłączyła mnie (Grzegorza) z działalności górskiej, dołączyłem w końcu do Jarka. Ciągle byłem jednak słaby i na silnych antybiotykach. Kończył się też powoli czas na wspinaczkę, który mieliśmy określony w permicie, niebawem mieli się pojawić tragarze i czas było ruszać z karawaną w drogę powrotną. Noce stawały się coraz dłuższe i zimniejsze, każdego dnia temperatura spadała coraz bardziej poniżej zera. Po krótkiej rozmowie z Jarkiem zdecydowaliśmy (w związku z małą ilością lodu w ścianie Cholatse i niskimi temperaturami), że zaatakujemy Nirekhe. Szczyt ten od dłuższego czasu przykuwał nasz wzrok swoją urodą, wiedzieliśmy również, że nie było na nim jeszcze żadnego Polaka. Jedyny problem to dotarcie pod ścianę, Nirekha leży bowiem w bocznej, odludnej dolinie, w której bardzo rzadko działają jakiekolwiek wyprawy - my wiedzieliśmy tylko o jednej, szwajcarskiej, która kilka lat temu osiągnęła wierzchołek Nirekhi.

{jgxtimg src:=[images/stories/aaktualnosci2/nepal6/1.jpg]  title:=[Nasza baza wysunięta na wys. 5400 m, z której atakowaliśmy szczyt] width:=[400]}
Nasza baza wysunięta na wys. 5400 m, z której atakowaliśmy szczyt
{jgxtimg src:=[images/stories/aaktualnosci2/nepal6/2.jpg]  title:=[Nirekha ściana południowo-zachodnia] width:=[400]}
Nirekha ściana południowo-zachodnia

Spakowaliśmy plecaki i z zamiarem zabiwakowania w okolicy Chola Col ruszyliśmy do góry. Towarzyszyła nam dwójka wspinaczy z wyprawy warszawskiej, o której wspominaliśmy w poprzedniej relacji - Jacek Patrzykont, instruktor wspinaczki i Mariusz Gładysz, jego partner. Obaj to doświadczeni taternicy z ponad 20-letnim stażem. Cieszyliśmy się, że idziemy do góry w dwa zespoły, nie wiedzieliśmy bowiem do końca, co nas czeka w ciągu najbliższych dni. Przygoda się zaczęła.

Bazę wysuniętą założyliśmy po długim i żmudnym podejściu na wysokości 5400 metrów na małym wypłaszczeniu, bezpośrednio pod czołem lodowca. Nad nami widoczna była południowo-zachodnia ściana Nirekhi. Góra ta mierzy 6133 metry, zdobyta po raz pierwszy została dopiero kilka lat temu, prawdopodobnie przez wyprawę japońską. Wiedzieliśmy jeszcze o wejściu szwajcarskim - więcej informacji nie posiadaliśmy, szczyt ten bowiem z racji swojego położenia, z dala od głównych szlaków, jest bardzo rzadko atakowany.

{jgxtimg src:=[images/stories/aaktualnosci2/nepal6/3.jpg]  title:=[W trakcie wspinaczki] width:=[400]}
W trakcie wspinaczki
{jgxtimg src:=[images/stories/aaktualnosci2/nepal6/4.jpg]  title:=[Grzegorz na szczycie] width:=[400]}
Grzegorz na szczycie

Po bardzo zimnej nocy (temperatura spadła do ok. - 15 stopni) wstaliśmy o 5 rano i zaczęliśmy przygotowywać posiłek. Niestety wszystkie strumyki były zamarznięte i uzyskanie wody wymagało kucia lodu. Po spożyciu menażki liofilizowanego posiłku ruszyliśmy. Niedługo po nas jako drugi zespół wystartowali też warszawiacy. Pierwsze dwie godziny były szczególnie trudne, ponieważ bardzo wiało i ciągle było bardzo zimno. Nie znaliśmy również lodowca, którym szliśmy w kierunku przełęczy, byliśmy więc zmuszeni szczególnie uważać na liczne szczeliny.

Na przełęczy wiało, jednak kiedy zobaczyliśmy piękną i stromą grań wijącą się w kierunku szczytu, chwyciliśmy czekany w dłoń i ruszyliśmy - Jarek pierwszy, ja za nim. Niestety zauważyliśmy wtedy, że Jacek i Mariusz są jeszcze daleko za nami, a później okazało się, że dotarli do przełęczy i zdecydowali się zawrócić - zbyt wolne tempo wspinaczki i silny wiatr były powodem tej decyzji. My wspinaliśmy się dalej. Nie będziemy się rozpisywać jak wyglądała sama wspinaczka, ponieważ droga do szczytu zajęła nam prawie 7 godzin. Największym wyzwaniem były na pewno odcinki stromego lodu, który musieliśmy pokonać, jak również  huraganowy momentami wiatr. Jednak zdobywając kolejne metry wysokości czuliśmy, że szczyt jest coraz bliżej i jest coraz bardziej realny. Wiedzieliśmy też, że Jacek i Mariusz czekają na nas na dole i w razie nieprzewidzianych kłopotów możemy liczyć na ich wsparcie, to dodawało nam wiary i sił.

{jgxtimg src:=[images/stories/aaktualnosci2/nepal6/5.jpg]  title:=[Jarek na szczycie] width:=[400]}
Jarek na szczycie
{jgxtimg src:=[images/stories/aaktualnosci2/nepal6/6.jpg]  title:=[Widok ze szczytu na Tybet] width:=[400]}
Widok ze szczytu na Tybet

Na szczycie stanęliśmy dokładnie o 13.45. Widok z wierzchołka wynagrodził nam cały trud wspinaczki i nawet ciągle wiejący zimny wiatr nie był w stanie odebrać nam radości ze zdobytego szczytu. Przed sobą widzieliśmy Everest, Lothse, Makalu, za nami wznosił się potężny masyw Cho Oyu. Zrobienie kilku zdjęć nie było takie proste - zimno i wiatr wyrywały flagę z rąk, ale w końcu się udało. Przed nami było jeszcze zejście do namiotu, a najważniejsze było, żeby zdążyć przed zmrokiem.

Niesieni sukcesem w namiocie zameldowaliśmy się dosłownie chwilę przed zapadnięciem ciemności. Czekali na nas Jacek i Mariusz z termosem gorącej herbaty. Przez 12 godzin akcji mieliśmy w ustach tylko kilka łyków wody i parę kostek czekolady. Weszliśmy do śpiworów i zasnęliśmy w ciągu kilku chwil.

Cieszymy się, że mimo zmiany planu udało nam się osiągnąć wierzchołek tak atrakcyjnej góry. GBS Bank Nepal Expedition możemy uznać za zakończoną sportowym sukcesem, a przed nami już tylko karawana powrotna do cywilizacji, czyli do Kathmandu, gdzie powinniśmy się pojawić już za kilka dni. Tam będzie czas na świętowanie radości ze zdobycia szczytu - marzymy o gorącym prysznicu i zimnym piwie:)

Pozdrawiamy serdecznie
Grzegorz i Jarek
GBS Bank Nepal Expedition

  
REKLAMA

Dodaj komentarz


Wpisy wulgarne, zawierające błędy ortograficzne, hejt, kłótnie, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane DUŻYMI LITERAMI), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Nie odpowiadamy na anonimowe komentarze. Zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj? Napisz do nas redakcja@barlinek24.pl lub użyj przycisku "Zgłoś administratorowi". Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy. Prosimy nie podpisywać anonimowych komentarzy z imienia i nazwiska. Regulamin komentarzy.

Twój komentarz nie został opublikowany? Skorzystaj z fb i komentuj pod postem na naszym profilu B24.

Kod antyspamowy
Odśwież